
Twoje 85 zł pozwoli pokryć dzienny
koszt pobytu jednej rodziny w Polsce

Dlaczego uciekamy?
Chciałbym, żebyś wiedział, że na Białorusi prowadziłem normalne życie
– takie jakie Ty prowadzisz w Polsce.
Po sfałszowanych wyborach prezydenckich:
poszedłem na pokojową demonstrację
opublikowałem komentarz w mediach społecznościowych
Z tych powodów zostałem przez białoruski reżim uznany za przestępcę.
Jeżeli z Białorusi ucieknę sam, aresztowana zostanie moja żona,
a dzieci umieszczone zostaną w domu dziecka.
Dlatego do Polski przyjechaliśmy razem.
Andrei
Skala represji na Białorusi

1 062 osoby
zostały pozbawione wolności na podstawie politycznie motywowanych
wyroków (źródło: https://prisoners.spring96.org/ru#list)
ponad 3 000
trwających spraw karnych/ procesów sądowych
ponad 15 000 osób
opuściło Białoruś w związku z prześladowaniami
(na podstawie wydanych wiz humanitarnych)
Codziennie sądy na Białorusi
wydają kilkadziesiąt nowych wyroków

Problemy represjonowanych
białoruskich rodzin w Polsce
Podejmując decyzję o ucieczce, represjonowane białoruskie rodziny najczęściej starają się dostać do Polski. Mają zwykle jedynie kilka godzin na spakowanie swoich rzeczy
i ucieczkę. Nieprzygotowani do migracji muszą rozpocząć życie w nowym kraju
Bez znajomości języka
Bez znajomych, na których wsparcie mogliby liczyć
Bez wiedzy dotyczącej legalizacji pobytu, dostępu do
rynku pracy, służby zdrowia, edukacji dla swoich dzieci
Bez oszczędności i środków na życie
… muszą zacząć nowe życie…

nasza pomoc
1012 osób
otrzymało konsultacje oraz porady prawne (w zakresie: relokacji do Polski; legalizacji pobytu; znalezienia mieszkania; znalezienia przedszkoli i szkół dla dzieci; dostępu do służby zdrowia i świadczeń socjalnych)
287 osób
otrzymało zapomogę finansową na łączną kwotę 459 805 zł
143 osoby
wzięło udział w kursach języka polskiego (na poziomach A1 i A2)
109 osobom
znaleziono pracę
77 osobom
przygotowano tłumaczenia przysięgłe dokumentów
30 osób
objęto wsparciem psychologicznym
Białoruskim rodzinom pomagamy zalegalizować ich pobyt w Polsce, poznać język i uzyskać pozwolenie na pracę, tak aby mogły samodzielnie zarobić na swoje utrzymanie. Zanim jednak z powodzeniem przebędą oni z nami tę drogę, potrzebują środków do życia.
Jeżeli tak jak my uważasz, że tych ludzi nie można pozostawić samym sobie,
wesprzyj nas. Każda kwota się liczy. Już za 85 zł jesteśmy w stanie pokryć
dzienny koszt pobytu jednej rodziny w Polsce.
wpłacam
Numer konta Fundacji OKNO NA WSCHÓD to:
81 1240 5211 1111 0010 4731 3762
W tytule przelewu: “Darowizna na rzecz białoruskich rodzin”

historie rodzin

rzeka – vitali

babcia- anna

ratownik medyczny – fedia

dyrektor szkoły

rodzina
Rzeka – Vitali
Vitali pochodzi z Brześcia na Białorusi. Był przedsiębiorcą, miał dom jednorodzinny, prowadził firmę. Po sfałszowanych wyborach przyłączył się do protestów wyrastając szybko na lidera organizującego lokalne manifestacje. Z grupą osób malował hasła na murach, drukował ulotki, skrzykiwał ludzi przez komunikator internetowy.
Po kilku miesiącach takiej działalności milicja zatrzymała osobę, która zgodziła się pójść na współpracę. Służby zaczęły wyłapywać ludzi. Vitali dostał ostrzeżenie, żeby uciekać. Vitali na Białorusi ukrywał się przez około pięć miesięcy. W tym czasie jego dom został przeszukany. Skonfiskowano jego samochód i paszport. Wystawiono za nim list gończy stawiając mu zarzuty, zagrożone karą 10 lat więzienia. Żonie Vitalija zagrożono odebraniem dzieci.
Ostatecznie zdecydował się na ucieczkę do Polski, bo słyszał, że tu może liczyć na pomoc. Nie miał innego wyjścia jak przepłynąć graniczną rzekę Bug… Sam… W marcu…
Historia Vitalija została opisana przez Gazetę Wyborczą – tutaj.

Babcia – Anna
Pochodzi z Białorusi, planowała spokojnie zestarzeć się w Mińsku – zajmować się ogródkiem, szydełkować i gościć dwoje wnucząt: 5-letnią Nastię i 7-letniego Vanię. Niestety, jej córka Antonina Konovalova i zięć Sergiej Yaroshevic zostali więźniami politycznymi białoruskiego reżimu. Wystarczyło, że byli członkami zespołu inicjatywnego jednego z kandydatów na prezydenta. Dzieci miały zostać umieszczone w domu dziecka. Babcia na to nie pozwoliła i uciekła z wnukami. W związku z brakiem wizy początkowo na Ukrainę, dopiero stamtąd, po dopełnieniu potrzebnych formalności, rodzina przyjechała do Warszawy. Mieli ze sobą tylko dwie torebki i 90 dolarów, kiedy przyjechali do Polski. Nie zabrali żadnych rzeczy.
Wszystko zostało na Białorusi..
Historia babci Anny została opisana przez portal Nasze Miasto – tutaj

Ratownik medyczny – Fedia
Fedia pracował na Białorusi jako ratownik medyczny. Miał też hobby – był blogerem. W mieście, gdzie mieszkał, miał około 15 tysięcy followersów. Tyle wystarczyło, żeby władza zwróciła na niego uwagę.
Zawsze mówił, jak jest: jak wygląda medycyna „od środka”, co się dzieje w mieście podczas akcji protestacyjnych, jak się zachowuje milicja.
Jednego dnia został zatrzymany jego kolega, również bloger, z którym współpracował. Fedia został ostrzeżony – „będziesz następny”.
Tego samego dnia uciekł z Białorusi wraz z żoną i 6 letnim dzieckiem. Wiedział, że granica z Polską jest dobrze strzeżona, dlatego najpierw przez nas dostał się na Ukrainę. Kilka tygodni później, po otrzymaniu wizy, już do Polski, gdzie muszą ułożyć sobie życie od nowa…

Dyrektor szkoły
Ma rodzinę: żonę i 3 niepełnoletnich dzieci. Na Białorusi był dyrektorem szkoły, w której znajdował się lokal wyborczy. Po zakończeniu głosowania odmówił podpisania protokołu ze sfałszowanymi wynikami. Podpisał protokół z poprawnie przeliczonymi głosami. Kilka dni później został zwolniony. Wkrótce otrzymał również list, w którym białoruska opieka społeczna pytała o warunki, w których żyją dzieci, stawiając pod znakiem zapytania zdolność rodziny do opieki nad małoletnimi. Zrozumiał, że na zwolnieniu z pracy represje się nie skończą. Tego samego dnia rodzina spakowała najpotrzebniejsze rzeczy i uciekła do Polski.

Rodzina
12 lat temu adaptowali 3-miesieczną wówczas dziewczynkę, której stworzyli bezpieczny, kochający dom.
Po sfałszowanych wyborach, jak wielu ich sąsiadów, wzięli udział w pokojowych marszach protestacyjnych.
Najpierw otrzymali wezwanie na milicję, gdzie otrzymali mandat. Nic strasznego. Później jednak przyszedł list z opieki społecznej, w którym stwierdzono, że zweryfikowana zostanie ich zdolność do sprawowania opieki nad adoptowanym dzieckiem. Zrozumieli, że córka może im zostać odebrana. Mimo, że nie znali języka i nie mieli dużych oszczędności, uciekli do Polski, aby ratować dziecko


Potrzebujesz
pomocy ?
Jeżeli jesteś osobą, która doświadczyła represji
na Białorusi i potrzebujesz pomocy?